Dzień Bezpiecznego Kierowcy. Miniporadnik … Kierowcy.

3 minut czytania
25.07.2022

O tym jak „osioł” trąbił na osła.

Prawie za każdym razem, kiedy mam ochotę nacisnąć na klakson, bo ktoś stoi mi na drodze, przypominam sobie pewna górską drogę na Krecie. Są wakacje. Wokół spokój, cisza, pusta szosa wijąca się po zboczu góry. Nagle za zakrętem słychać rytmiczny dźwięk klaksonu. Wyłaniamy się zza zakrętu, a tam po prawej stronie drogi stoi osioł, a przed nim samochód. Zwierzę stoi spokojnie, wgapia się w kierowcę samochodu i przeżuwa. Kierowca wgapia się w osła i uparcie trąbi. Nie wiem, jak długo tam stali, ale dźwięk klaksonu towarzyszył nam jeszcze przez chwilę. Odjechaliśmy, bo było wystarczająco dużo miejsca, żeby ominąć ich lewą stroną drogi.

Wniosek z tej historii: Czasami, kiedy bardzo chcesz mieć rację, możesz okazać się większym osłem niż ten, który stanie ci na drodze.

Co leży u podstaw agresji na drodze?

Zróbmy przegląd tego, z jakich powodów możesz zostać wyprowadzony z równowagi w trakcie jazdy. Bo korek, bo za szybko, bo za wolno, bo za blisko, bo mrugnął, bo nie mrugnął, bo on lub ona wciąż gada, bo trzeba było powiedzieć, bo nie myśli, bo trzeba myśleć… Powodów są setki, jednak żaden z nich nie jest prawdziwą przyczyną agresji u uczestników ruchu drogowego. U jej podstaw, przede wszystkim, leży nasze nastawienie, nasz sposób interpretowania tego, co się dzieje. Wynika on z automatycznych myśli pojawiających się w naszej głowie, a te z kolei z kluczowych przekonań na temat siebie i świata.  Tak więc, jeśli z założenia inni „nie są ok”, a my zawsze potrzebujemy mieć rację, każda przeszkoda, która się pojawi wzbudzi w nas chęć walki o swoje oraz porządkowania świata według oczywistych, czyli naszych zasad. Przypisując negatywne intencje współuczestnikom ruchu drogowego tworzymy sobie wroga, który w dodatku nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej się znalazł roli.  

Kto w tej walce przegrywa?

Krzycząc, jedynie denerwujesz siebie. Wyzwiska, które padają, jeśli nie otworzysz okna słyszysz najprawdopodobniej tylko ty oraz współpasażerowie. Mogą być nimi twoje dzieci. Więc do kogo tak naprawdę je kierujesz? To tobie podnosi się ciśnienie, to tobie podnosi się poziom kortyzolu oraz zawęża pole widzenia, narażając cię na popełnienie niebezpiecznych błędów. To ty psujesz sobie dzień, bo to przy tobie pozostają trudne emocje. Twój „dorosły na pokładzie” przegrywa. Oddaje prowadzenie dziecku, które mówi „chcesz się bić, no to chodź!” albo „pobawimy się”, albo krytycznemu rodzicowi, który chce ukarać i skarcić, bo wie lepiej, jak być powinno.

Mistrzowie kierownicy

Uważasz, że jesteś wspaniałym kierowcą, nad wszystkim masz kontrolę i świetnie panujesz nad swoim samochodem. Super, gdyby wszyscy mieli taką moc i takie umiejętności, to nie byłoby kolizji i wypadków. Problem w tym, że wielu świetnych kierowców jest uczestnikami wypadków i kolizji z prostego powodu – nie wszystko od nas zależy. Na drodze jesteś jednym z wielu, jesteś elementem ruchomej układanki. Nie panujesz więc nad tym, że ktoś cię nie zauważy i zajedzie ci drogę, że nagle zwolni albo zahamuje, bo kot przebiegnie mu drogę, że zatrzyma się na pierwsze mignięcie pomarańczowego, chociaż przecież spokojnie by zdążył. Nie masz wpływu na dziury w jezdni, roboty drogowe, spadające paczki z naczepy, rozlany olej czy lód na drodze. Pamiętaj, że nikt nie zwolni cię z odpowiedzialności bycia dorosłym, kiedy z twoim niezamierzonym udziałem ucierpi czyjeś mieniem zdrowie lub życie.

Jeśli więc myślisz, że jesteś świetnym kierowcą, to myśl też o innych.

Jak odpowiadać na agresję, żeby nie eskalować konfliktu?

Jeśli zapamiętasz, że za każdym trudnym zachowaniem leży jakaś niezaspokojona potrzeba, łatwiej ci będzie potraktować innego kierowcę nie jak wroga, tylko jak kogoś, kto znalazł się w trudnej dla siebie sytuacji.  Czegoś potrzebował, ale nie dostał i stąd ta jego złość. Ty nie musisz odpowiadać złością i grać w grę, którą on zaczął, chyba że bardzo ci ona na rękę. Chyba że potrzebujesz załatwić swoje trudne sprawy i rozładować napięcia wynikające z twoich relacji na arenie ulicznej. Ale może wtedy warto kupić sobie rydwan i bat do poganiania – będzie bardziej widowiskowo!

  • Ja rekomenduję uśmiech i myślenie.
  • Uśmiechnij się do samego siebie – bądź dla siebie dobry.
  • Uśmiechnij się do innych – zwłaszcza tych, którzy mają zły dzień.
  • Nie daj się sprowokować – to jest twoja siła.
  • Wycofaj się, jeśli robi się groźnie, najważniejsze jest bezpieczeństwo.
  • Jeśli popełniłeś błąd, nie udawaj, że nic się nie stało. Daj znać gestem, że zdajesz sobie z tego sprawę i przepraszasz – to pomoże innym okiełznać zdenerwowanie.
  • Pomyśl, zanim wciśniesz klakson – on służy do przestrzegania przed niebezpieczeństwem, a nie upominania, karania i poganiania.  Nie przypisuj innym negatywnych intencji wobec siebie.